POMOCNICZEK
Co jeszcze wymyślą niektórzy zwyrodniali księża uczący religii w
szkołach? Czy nakaz rozbierania dzieci i biczowania ich przez kolegów to
już kres ich dewiacyjnych pomysłów?
Podejrzewany o niecne czyny ksiądz S. W. z miejscowości P. opodal Z.
oficjalnie zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek podniósł rękę na dziecko. I
chyba mówi prawdę, bowiem jako przykładny katecheta tylko wyznaczał
dzieciaki z zerówki do publicznego obnażania swoich rówieśników, a potem
nadzorował wykonywanie kary chłosty przez inne maluchy. Sam szlachetny
duszpasterz jedynie pomagał przytrzymywać okładanych delikwentów oraz
użyczał swego ukochanego kijka o ślicznej nazwie „pomocniczek”.
Klasa do nauczania religii nie wyróżnia się niczym szczególnym. Kilka
ławek, małe krzesełka i dywanik, na którym kładziono obnażone dzieci w
celu wykonania kary. Tuż nad tablicą, obok godła narodowego, wisi
ukrzyżowany Chrystus. Zbawiciel musiał się naoglądać scen rodem z
wynaturzonych koszmarów...
(śr)Religijna alergia
Afera zaczęła się, gdy rodzice z P. zauważyli u swoich małych pociech
dziwne objawy chorobowe. Dzieciaki miały rozstroje żołądka, zachowywały
się bardzo nerwowo i twierdziły, że nie mogą iść do szkoły, bo są chore.
Wreszcie ktoś skojarzył, iż objawy chorobowe nasilają się jedynie we
wtorki i czwartki, czyli w dni katechezy... Po kilku rozmowach stało się
jasne, czego boją się dzieci.
Tutejsi dorośli nie są wcale zwolennikami wychowania bezstresowego –
twierdzą, że dziecku można dać klapsa, jeśli faktycznie zasłużyło. Ale
gdy małolaty z zerówki opowiedziały o stosowanym przez księdza
ceremoniale wymierzania kar – to w gminie zawrzało. Tym bardziej że
opowieści sześciolatków w pełni potwierdzili także ich koledzy ze
starszych klas.
– Ksiądz powiedział, żeby ściągnąć A. majtki i P. z D. go bili – opowiada chłopczyk z zerówki.
– Dlaczego go bili?
– Bo ksiądz kazał.
– A czym go bili?
– Są takie kijki – do bicia i do ćwiczeń.
(śr)Lekcja etyki
Ksiądz F. W. od dawna jest znany jako zwolennik twardej szkoły
wychowawczej. Wierni twierdzą, że niejednokrotnie ogłaszał to publicznie
z ambony. Wkrótce doświadczyć miały tego ich dzieci.
– Powiedz, jaka to była lekcja?
– To była religia.
– A ile osób było wtedy w klasie?
– Cała klasa – siedemnaście.
– Rozbieraliście kolegę przy dziewczynkach?
– Tak – odpowiada chłopak i potwierdza zaraz, że dzieci zawsze
rozbierane są przy całej klasie. Bez względu na płeć... On sam nie
widział momentu bicia, bo... zasłania sobie rączką oczy. Często tak
robi.
– Ja też byłem wcześniej wyznaczany do bicia i rozbierania – chłopiec mówi o tym w obecności matki.
– Co ci wtedy kazał ksiądz?
– Żeby lać taką laską...
(śr)Autorytet katechety
Starsza koleżanka chłopczyka opowiada o podobnych zdarzeniach sprzed roku.
– W naszej zerówce to wystarczyło, żeby ktoś się nie słuchał księdza
albo rozmawiał na religii, to też dostawał. Wtedy inne dzieci musiały go
rozbierać i bić. Tak dostał też M.
M. w pełni potwierdza słowa koleżanki, choć szybko zaznacza, że wcale
nie dostał za złe zachowanie. Naraził się księdzu, bo „osłabił jego
autorytet”, ponieważ nie chodził do kościoła...
Dyrektor szkoły w P., przyznaje, że o sprawie dowiedziała się od
wychowawczyni dzieci z zerówki. Dlaczego nie powiadomiła prokuratury ani
policji? Następuje długie milczenie, a potem nieudolne tłumaczenie,
jakoby nie miała pewności co do faktu zaistnienia przestępstwa.
– Ponieważ nie jestem ekspertem, a ksiądz zaprzeczył oskarżeniom, więc załatwiliśmy sprawę wewnątrz szkoły.
– Czy rozmawiała pani z pokrzywdzonymi dziećmi?
– Nie było potrzeby, żeby narażać je na stres.
– A gdyby zjawiła się u pani kolejna wychowawczyni z wiadomością o
zgwałceniu dziecka, czy – mimo że nie jest pani ekspertem –zawiadomiłaby
pani prokuraturę?
– To już zupełnie inna sprawa!
Niestety, to nieprawda. Pani dyrektor I. – która o obnażaniu i biciu
dzieci dowiedziała się od podwładnego, czyli drogą służbową, miała
obowiązek zgłosić to, jak każde ścigane z urzędu przestępstwo, do
odpowiednich organów policji i prokuratury.
A swoją drogą, jeśli podczas parogodzinnej wizyty reportera w dniu
zakończenia roku szkolnego kilkanaście (!) osób potwierdziło wieloletnie
ekscesy księdza, to dlaczego nic nie wie o nich dyrektor szkoły?! Być
może gmina powinna znaleźć nowego szefa tej placówki.
(śr)Ucieczka przewodniczącego
W urzędzie gminy nie ma wójta, więc o wypowiedź na temat bulwersujących
zachowań księdza zostaje poproszony przewodniczący rady gminy, który
oświadczył, że wcale nie jest przewodniczącym tylko... kolegą sekretarki
wójta, a po sfotografowaniu go natychmiast uciekł. Kilka minut potem
speszona sekretarka przyznała, że był to właśnie pan przewodniczący.
– Dlaczego pani kłamała, potwierdzając, że to pani kolega?
– Tak jakoś wyszło...
Ludzie na gminnych stanowiskach wiedzą, że sprawa jest śmierdząca, toteż nikt nie chce podpaść miejscowemu księżulowi...
Piętro wyżej panie urzędniczki, zamiast pracować, wesoło świętują przy
wyrobach cukierniczych. Na widok aparatu uciekają, a nawet rzucają
kluczami, by ich nie fotografować. Bardzo wesoły jest urząd w P...
– Myślę, że co najmniej połowa mieszkańców (pięciotysięcznej gminy –
przyp. DJM) popiera moje starania o sprawiedliwość – twierdzi ojciec
poszkodowanego D. – Nie można dopuścić, aby w ten sposób pod osłoną
sutanny zachowywała się osoba zatrudniona w szkole jako pedagog i
wychowawca dzieci. Moje zdanie podziela wielu ludzi, ale tylko niektórzy
mają odwagę głośno o tym mówić.
Pan B. opowiada, jak po rozmowie z synem poszedł do szkoły i zobaczył w
klasie... wystawę rysunków przedstawiających sceny obnażania i bicia
dzieci. Usunięto je dopiero po jego interwencji.
Wychowawczyni klasy Ł. S. twierdzi, że początkowo nie miała pojęcia, iż
skargi dzieci na publiczne rozbieranie i wymierzanie kary przez kolegów
miały cokolwiek wspólnego z księdzem. Chciała wpłynąć na maluchy, każąc
im – niejako ku przestrodze – narysować ich naganne zachowanie.
– Początkowo myślałam, że chodzi tylko o złe zachowanie uczniów. Dopiero
potem dzieci zaczęły się przekrzykiwać, że kazał im to robić ksiądz.
Policja w Z. i przed kilkoma dniami wszczęła postępowanie w tej sprawie.
Dlaczego dopiero teraz? Bo zdaniem funkcjonariuszy, w grę wchodzą tylko
takie paragrafy kodeksu karnego, w których ściganie następuje na...
wniosek poszkodowanego. To prawda – do tej pory nie zgłosił się żaden
poszkodowany małolat z zerówki...!
A co ze znęcaniem się psychicznym i fizycznym nad dziećmi? Czyżby ktoś
zapomniał, że kodeks karny jednoznacznie określa ściganie tych
przestępstw z urzędu...? Grozi za to kara nawet do pięciu lat
pozbawienia wolności!
W Pielgrzymce stoi aż sześć dużych krzyży pokutnych. Na miejscowym
księdzu nie robią wrażenia. Czyżby postawiono je tam dla dzieci?
Korzystam z archiwum tyg. Fakty i mity . Ten z roku 2001.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz