poniedziałek, 28 grudnia 2020

6- Przemyślenia...

 15-08-2008 10:24

Zebrałam kilka przemyśleń o tym, czego właściwie ludzie szukają w religii. Ktoś powie – Boga.
Akurat!

Religia jako sposób na odlot. Nie trzeba ćpać ani medytować. Niejeden doprowadza się do podobnych stanów przy pomocy ekstazy religijnej. Intensywność przeżyć jest ogromna. Od strony chemicznej jest to zaburzenie równowagi hormonów w mózgu, ale członkowie kościołów charyzmatycznych nazywają to „ponownym narodzeniem”. Zresztą kompletnie nie rozumiejąc, że nowe narodzenie oznacza zmianę relacji z Bogiem, a nie okresowe drgawki i delirium. Często jest to stan ekstazy podobny do zakochania, czasem aż do zaburzeń świadomości, objawiających się bełkotem nazywanym glosolalią (zwykle nikt nie potrafi przetłumaczyć tych krzyków na żaden znany język). Skala doznań jest spora.
=========================

Religia jako sposób na leczenie kompleksów. Uprawiają to ludzie z problemami, często tacy, których życie upokorzyło. Nie ma żadnej wojny, do bijatyk ulicznych się nie nadają, bo uważają się za zbyt inteligentnych, albo mogliby zwyczajnie oberwać. Zgłębiają więc teologię, Biblię, szukają kruczków, słów za które można złapać. Toczą wojny na wersety, paragrafy, sofizmaty. Zwykle nikogo nie chcą nawrócić ani nikomu pomóc poznać Boga. Chodzi tylko o pokazanie że są lepsi w pyskówkach i upokorzenie rozmówcy. To rodzaj gębowych krucjat, jedyny legalny sposób na odgrzanie pomysłu inkwizycji.
=========================

Religia jako sposób na przynależność do grupy. Od zakonów do arabskich terrorystów, to zjawiska podobne socjologicznie. Są jacyś „my” i nie zawsze to musi być złe. Gorzej, jeśli ktoś bezkrytycznie podąża za grupą, bo te grupy robią czasem rzeczy dziwne, a odpowiedzialność zbiorowa niestety istnieje.
=========================


Religia jako sposób czczenia Boga. Jedyny powód, dla którego religia powinna istnieć. I najrzadziej praktykowany. Fatalnie, ale nic na siłę. Jeśli ktoś szuka Boga, znajdzie Go. Jeśli chodzi tylko o użyteczność religii – to wszystko i tak się kończy w pewnym momencie, a potem co zostaje?
=======================

Religia okazuje się bardzo użyteczna. Można nią pozatykać wiele ubytków życiowych, cuda - wianki wyczyniać. Pomysłów jest wiele, może nawet nie wszystkie zauważyłam.
=======================

Religia jako sposób na święty spokój. Czyli zbawienie zaklepane raz na zawsze. Komunia, czasem spowiedź, można się potem zająć czymkolwiek w życiu. Bóg jest w tym wypadku traktowany jako ubezpieczenie, które trzeba co jakiś czas odświeżyć. Albo jak instalacja przeciwpożarowa – raz założona, pomijając drobne konserwacje – ma działać w razie czego i nie przeszkadzać w życiu.
========================

Religia jako sposób na zarabianie pieniędzy. Jeśli ktoś to robi kiepsko – zaledwie utrzymuje się na jakim – takim poziomie. Jak przeciętny ksiądz. Jeśli ktoś ma więcej talentu, to nawet jako ksiądz może się nie źle dorobić na religii. Są też inne pomysły – kaznodzieje telewizyjni, pisarze książek dla bigotów, awans w hierarchii danego kościoła, o ile ten kościół stwarza możliwości zarabiania na religii. W Polsce jest taki jeden kaznodzieja, który umiał się ustawić i wielu, którzy by chcieli, tylko brakuje im talentu. I wielu takich, którzy dorobili się, tylko nie chcą się z tym obnosić, choćby dla bezpieczeństwa.
========================

Religia jako sposób na uzyskanie władzy. Władza naprawdę pociąga ludzi. Najłatwiej oprzeć ją na strachu. Religia nadaje się do tego idealnie. Nawet urzędujący politycy boją się kleru, gdyż kler ma władzę nad umysłami, a rząd tylko nad kieszeniami obywateli. I to też nie do końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz